Jak zawsze wstajemy skoro świt, bo o 8:15 ruszamy morskimi kajakami do parku! Pogoda jeszcze ok, ale już wiemy, że będzie lało i to czasami mocno. Morze też wzburzone. No trudno, nie zawsze się udaje.
Dostajemy dużo ciepłych ciuchów, wyglądamy w nich jak bałwanki i ładujemy się na wodną taksówkę - duża motorówkę, razem z naszymi kajakami. Plan jest taki, aby dopłynąć nią do pewnego miejsca w parku, potem kajakować z powrotem, zjeść lunch i wrócić znowu taksówką. Początkowo mieliśmy płynąć z Marahau do Onetahuti Beach, płynąć z powrotem do Anchorage i wrócić taksówką wodną do Marahau, gdzie stoi nasz kamper. Niestety warunki pogodowe były na tyle złe, że przewodnik zdecydował płynąc tylko do Bark Bay
Wszystko możecie sobie zobaczyć na tej mapce:
> kliknij <
Taksówka wyrzciła nas w Bark Bay. Byliśmy tylko w dwa kajaki - przewodnik i my dwoje. Zaczęło padać... Kajak morski to zupełnie inna sprawa niż normlanie znany nam kajak. Po pierwsze jest ogromy - możemy wisłować niezależnie od siebie, ponieważ siedzimy tak daleko, że wiosłą się nie krzyżują. Po drugie siedzi się w nim specyficznie - trzeba mieć rozłożone nogi, aby środek ciężkości był jak najniżej i zachować wysoką stabilność. Po trzecie ma ster, którym kieruje się za pomocą pedałów. Czyli można wisłować przez cały czas, a kierunek kajaka regulować sterem. Po czwarte ma kilka naprawdę dużych, wodoodpornych, skrytek. Spokojnie wchodzi tam cały sprzęt, ciuchy, jedzenie, i jeszcze można przyczepić dużo na zewnątrz w wodoodpornych workach. Naprawdę całkiem fajne urządzenie. Mamy na sobie specjalne pokrywy, któe zabezpieczają, aby woda nie wlewałą się do środka kajaku, mamy też np dodatkowe wiosło, gdyby jedno się zapsuło, zagubiło.
No ale fale są naprawdę duże. Z duszą na ramieniu wsiadamy i eksplorujemy zatoczki wokół Bark Bay. Przewodnik robi z nami wypad trochę na północ, zaliczamy przepiękne plaże Moskito Beach (Pomiędzy Bark Bay a Onetahuti). Szkoda że nie ma efektu przez ten deszcz. Ale potrenowaliśmy na tyle, że już bez problemów możemy płynąć dalej.
Opływamy Pinacle Island, obserwując foki na początku sezonu godowego, podpatrujemy kormorany. Pomimo deszczu jest świetnie. Pływamy trochę po naprawdę dużych falach, trochę po spokojnych zatoczkach. Jesteśmy kompeltnie zaskoczeni jak dobrze taki kajak zachowuje się na wodzie. Nawet duże fale, nadchodzące z boku pokonujemy zupełnie spokojnie. Po prostu czujemy się bezpiecznie, pomimo szalejącego wokół oceanu.
Pogoda nie dopisuje, więc mamy tylko kilka zdjęć, na szczęście pod koniec 8-godzinnej trasy trochę się uspokoiło i w końcu mogliśmy wyciągnąć aparaty.
Ale za to mamy niespodziankę - film z naszego dzisiejszego kajakowania:
> kliknij <
Jeśli się Wam podoba to dajcie znać, możemy filmów wrzucać więcej, bo robimy ich dużo (kamera jest wodoodporna i umożliwia fimowania w tak trudnych warunkach).
To tyle na dziś, jutro pływamy z delfinami, a pojutrze wybieramy się na fotograficzne safari w poszukiwaniu wielorybów. Trzymajcie kciuki za pogodę!